– Jedzenie w Chinach jest takie pyszne! – to zdanie słyszy się niezwykle często. Ale jeśli tylko zapragniemy zjeść posiłek w małej knajpce i niedane nam będzie podpatrzenie na skrzyżowaniu, jakie składniki kryje stragan ulicznego kucharza, albo nie będziemy mieli ochoty i pieniędzy na wyszukane restauracje z obsługą po angielsku i bogato ilustrowanym menu, wtedy możemy popaść w spore kulinarne kłopoty.
W ruch idzie język migowy, wzbogacony o kilka pomruków imitujących zwierzęta, do tego rysowanie warzyw na serwetce i usilne tłumaczenie, że baraniny nie chcemy, ale kiełki z marchewką to już bardzo chętnie. Gdy pomimo tych starań kelnerka nadal nic nie rozumie i tylko nerwowo chichocze, albo zdezorientowana zostawia nas samych z problemem, gotowa podejść dopiero wtedy, kiedy z karty dań pełnej chińskich znaków pokażemy jej dokładnie, co chcemy zamówić, wtedy rozwiązywanie problemu możemy zacząć od spróbowania swoich sił z kilkoma prostymi zwrotami po mandaryńsku.
我吃素 (Wǒ chīsù) – Jem tylko warzywa. – Wypowiedziane odpowiednio wyraźnie i na odpowiednich tonach (mandaryński jest językiem tonalnym) niestety nie gwarantuje sukcesu. Z własnego doświadczenia wiemy, że zdecydowanie lepiej mówić, że nie je się mięsa, czyli 我不吃肉 (Wǒ bù chī ròu)... cały tekst znajdziesz tutaj.
我吃素 (Wǒ chīsù) – Jem tylko warzywa. – Wypowiedziane odpowiednio wyraźnie i na odpowiednich tonach (mandaryński jest językiem tonalnym) niestety nie gwarantuje sukcesu. Z własnego doświadczenia wiemy, że zdecydowanie lepiej mówić, że nie je się mięsa, czyli 我不吃肉 (Wǒ bù chī ròu)... cały tekst znajdziesz tutaj.