Rowerzyści-sakwiarze, czyli wszyscy podróżnicy pedałujący przez Stambuł, ciągle zadają to samo pytanie: którą drogę wybrać, by możliwie bez szkody dla ciała, roweru i ducha, wjechać i wyjechać z tej metropolii? Sami też się nad tym długo zastanawialiśmy. Nasz wjazd do miasta był trudny, ciężki i długi, ale na szczęście udało się nam opuścić Stambuł w naprawdę komfortowych warunkach.
Wszystko zaczęło się od tego, że chcieliśmy znaleźć dobry serwis rowerowy, który nie tylko sprzedałby nam potrzebne zapasowe części, ale dodatkowo doradził, co zmienić i jak ulepszyć nasze dwa kółka. Z polecenia trafiliśmy do Bisiklet Gezgini, czyli rowerowego sklepu prowadzonego przez czwórkę przyjaciół, zapalonych cyklistów - Başak, Seçil, Rahman i Alexios. To oni razem z władzami miasta Şile zorganizowali wycieczkę rowerową. Przypadek chciał, że właśnie tego samego dnia my chcieliśmy udać się właśnie do Şile. Bez zastanowienia dołączyliśmy do stambulskich cyklistów. 50-cio osobowa grupa nie była przygotowana, by z bagażami pokonać prawie 100 kilometrową trasę, dlatego organizatorzy postanowili wszystkich uczestników wraz z ich rowerowym dobytkiem przewieźć za miasto.
Najpierw pociągiem do miejsca spotkania w Stambule. Potem cykliści do autokaru, a rowery i bagaże na ciężarówkę!
Najpierw pociągiem do miejsca spotkania w Stambule. Potem cykliści do autokaru, a rowery i bagaże na ciężarówkę!
Wycieczka połączona była z festiwalem promującym ekologiczną żywność oraz zdrowy tryb życia. Całość organizowały i nadzorowały władze Şile. My, pełniąc rolę atrakcji turystycznej, zostaliśmy przedstawieni burmistrzowi miasta Can Tabakoğlu i usadzeni przy stole prezydialnym podczas jego spotkania z rowerzystami.
Uwieńczeniem wycieczki był nocleg pod namiotami, wspólne oglądanie rowerowych slajdów, kąpiel w morzu i poranny udział w festiwalu zdrowego jedzenia.
Te dwa dni z rowerzystami ze Stambułu były dla nas ostatecznym pożegnaniem z miastem. Od teraz przed nami ciągnące się wzdłuż wybrzeża Morza Czarnego stoki Gór Pontyjskich. Trzymajcie kciuki!