Bicycles' couple
  • Blog
  • O nas
  • Kontakt

Garść rowerowych porad: Turkmenistan

8/2/2014

Komentarze

 
Obraz
Turkmenistan to kraj pełen kontrastów. Zaskoczą nas tu bardzo dobrze zaopatrzone sklepy, śliczne i kolorowo ubrane dziewczyny oraz dość wysokie ceny.  Obawialiśmy się, że wjeżdżając do tego kraju w sierpniu, pogoda da nam się we znaki. Jak się okazało, najgorsze upały przypadają na czerwiec i lipiec.
Wiza tranzytowa 5-cio dniowa

Miejsce starania się o wizę: Teheran, Iran (lipiec 2013)
Miejsce odbioru wizy: Maszhad, Iran
Koszt: 55 USD, płatne gotówką przy odbiorze.

Wiza tranzytowa, choć wydawana jedynie na 3, 5 lub podobno w nielicznych przypadkach na 7 dni jest o tyle dobrym wyborem, że jej posiadacze mogą w miarę bez problemów poruszać się po całym kraju. Nie trzeba mieć rejestrowanych noclegów ani przewodnika. Trzeba natomiast bez względu na wszystko na czas pojawić się na granicy. Wydawana na z góry określone daty wjazdu i wyjazdu.

Do złożenia takiego wniosku niezbędne kopie:
  • kolorowa kopia paszportu (strona ze zdjęciem oraz z wizami państwa, z którego wjeżdżamy i do którego wyjeżdżamy z Turkmenistanu)
  • wypełnione formularze, które otrzymujemy na miejscu w konsulacie
Po złożeniu dokumentów w konsulacie w Teheranie NIE otrzymaliśmy żadnego potwierdzenia o przyznaniu wizy. Konsul zapewnił, że wizę odbierzemy za okazaniem paszportów. Tak też się stało. Zarówno w konsulacie w Teheranie jak i w Maszhadzie niezbędna okazała się znajomość języka rosyjskiego. Konsul nie mówił po angielsku.

Gotówka


W Turkmenistanie, tak jak w Iranie, można na próżno szukać bankomatów, które obsługiwałyby zagraniczne karty bankowe. Nie ma znaczenia, czy jesteśmy posiadaczami karty VISA czy Maestro żadna z nich na niewiele nam się przyda, dlatego przed wjazdem trzeba było zaopatrzyć się w wystarczającą ilość gotówki - najlepiej z podobizną Franclina, Linkolna, albo Washingtona. Dolary amerykańskie mają bowiem w Turkmenistanie największe wzięcie, a ich posiadacze ułatwiają sobie przeliczanie waluty na lokalnego manata. Kurs dolara jest tu bowiem stały, wyliczony na 2,85 turkmeńskiego manata za 1 dolara amerykańskiego, tak więc wymiana waluty nie stanowi żadnego problemu.

Ceny

Niestety Turkmenistan nie jest tani. Szczególnie po wcześniejszej wizycie w Iranie wszystko wydaje się być dość drogie, ale w przeciwieństwie do sąsiadów, sklepy są tu natomiast bardzo dobrze zaopatrzone. W hotelach obowiązują oficjalne ceny dla obcokrajowców, które zazwyczaj są 30% wyższe od cen podstawowych. Targowanie się nie przynosi żadnych efektów. W Mary spędziliśmy 1,5 godziny przed hotelem Rahatlyk licząc na zniżkę. Bez sukcesu – pokój dwuosobowy 120 manatów. Oficjalnie biwakowanie jest zakazane, ale to zdecydowanie najlepsze rozwiązanie. Ze znalezieniem miejsca na taki nocleg nie powinno być większych problemów.

Internet

W Turkmenistanie internet jest ściśle kontrolowany. Nieliczne kafejki są własnością państwa i zazwyczaj działają przy urzędach pocztowych. Czasem zlokalizowane również w lepszych hotelach. By skorzystać z internetu należy mieć przy sobie paszport i ... dużo cierpliwości. W Mary na wolny komputer czekaliśmy ponad godzinę. WiFi brak.

Przejścia graniczne

Farap/Olot (granica turkmeńsko-uzbecka) - wszystko poszło w miarę szybko i sprawnie. Po turkmeńskiej stronie przeglądnęli nam zdjęcia na aparatach fotograficznych. Pytali czy byliśmy w stolicy i czy robiliśmy zdjęcia meczetom (sic!). Po uzbeckiej stronie trochę papierkowej roboty. Trzeba wypełnić deklarację celną, wpisać ilość posiadanych dolarów, euro, funtów, a także przewożone ze sobą sprzęty (komputer, telefon, GPS etc). Przekroczenie tej granicy zajęło nam 2 godziny.

Sarachs (Sarakhs)/Sarahs (Saragt) (granica irańsko-turkmeńska) - po irańskiej stronie granica otwarta od 8:00, ale de facto celnicy zaczęli pracę o 9:00. Jak już zaczęli, to od razu przystąpili do działania. Pobieżne sprawdzenie bagażu i dokładne sprawdzenie dokumentów. Wszystko trwało godzinę. Po turkmeńskiej stronie również godzina. Obowiązkowo prześwietlanie wszystkich sakwy. Należy też uiścić opłatę w wysokości 12 USD – możliwość wymiany w banku na terenie posterunku granicznego. Tu też można od razu wymienić większe kwoty, gdyż kurs manata do dolara jest stały: 1 USD = 2,85 TMT.

Opis poszczególnych odcinków pokonanych rowerem


Sarahs - Hanhowuz, pokonana odległość: 116 km (sierpień 2013)
Droga w bardzo złym stanie. Asfalt pamiętający Związek Radziecki, niepojęte wyrwy, koleiny i dziury. Pomiędzy tym wszystkim piasek – leciutki, sypki, przypominający konsystencją mąkę. Po przejechaniu posterunku policji, udało się nam złapać okazję i już ciężarówką dotarliśmy do Hanhowuz, gdzie znajduje się szereg różnych restauracji z pokojami do wynajęcia. My zdecydowaliśmy się na Seljuk, gdzie za pokój 2 osobowy zapłaciliśmy 40 turkmeńskich manatów. Nie było tam też problemu ani z zapłatą w dolarach ani z ich wymianą.

Hanhowuz – Mary, pokonana odległość: 77 km (sierpień 2013)
Ruchliwa droga krajowa. Stara nawierzchnia, koleiny. Obok kilkukilometrowe odcinki nowego pasa, jednak by się na niego dostać, trzeba pokonać góry piasku. Ten wysiłek jednak się opłaca, bo nowa nawierzchnia jest idealna, więc jazda bardzo przyjemna!

Mary – Türkmenabat (sierpień 2013)
By mieć czas na zwiedzanie, postanowiliśmy tego odcinka nie pokonywać rowerem. Najpierw chcieliśmy jechać autobusem, ale ten kursuje tylko raz dziennie i jest to przelotowy autobus z Aszhabadu. Nie ma pewności, czy w Mary zjawi się o 14.00 czy może o 15.00 i czy będzie miejsce na rowery. Jest też możliwość dostania się do Türkmenabatu pociągiem, ale te kursują tylko późno w nocy i zatrzymują się dosłownie na kilka minut. Powiedziano nam, że pociąg nie będzie czekał aż wpakujemy do niego rowery, więc nie mając innej możliwości odcinek ten pokonaliśmy minibusem (postój samochodów znajduje się obok dworca autobusowego). Przemiły kierowca zgodził się nas zabrać za 60 manatów za naszą dwójkę wraz z rowerami. 

Türkmenabat – Farap, pokonana odległość: 90 km (sierpień 2013)
Wyjazd z miasta i pierwsze kilka kilometrów to ruchliwa trasa o złej nawierzchni, ale czym bliżej granicy tym mniejszy ruch. Dużą atrakcję stanowi most pontonowy na Amu-darii. Ostatnie kilometry wzdłuż Kanału Amubucharskiego (Amy-Buhara kanaly) w bezludnym, pustynnym krajobrazie. Ruch praktycznie ustał, więc przyjemna jazda aż do samej granicy. Ostatnie zakupy najlepiej zrobić w miasteczku Farap. Przed samym przejściem jedynie możliwość wymiany pieniędzy.

Więcej na ten temat czytaj w kategorii: Turkmenistan
Komentarze

    wybierz kraj

    Wszystkie
    Austria
    Azerbejdżan
    Bułgaria
    Buty
    Chiny
    Chorwacja
    Czechy
    Gruzja
    Holandia
    Hongkong
    Iran
    Jemy
    Kirgistan
    Lubimy
    Niemcy
    Piszemy
    Polska
    Rumunia
    Serbia
    Słowacja
    Słowenia
    Szprychy
    Szyny
    Turcja
    Turkmenistan
    Uzbekistan
    Wegry
    Włochy

    RSS Feed

Kontakt
© 2012-2015 Bicycles' couple