Bicycles' couple
  • Blog
  • O nas
  • Kontakt

Irańska specjalność

6/8/2013

Komentarze

 
Obraz
Warstwa grubego dywanu i przyniesiona przez gospodynię poduszka dawały poczucie komfortu. Zjedzony przed chwilą zimny arbuz ochłodził całe ciało, które teraz bezwładnie leżało na podłodze. Zmęczona od upału i pokonywania drogi głowa niby zasnęła od razu, ale ciało jakby na przekór nie chciało się temu snu poddać. Z tego pół-spania wybudziły mnie odgłosy krzątania. Jakieś garnki, talerze i szklanki. Odpoczynek trwał raptem pół godziny, ale przyniósł nieznaną do tej pory ulgę w środku dnia.
Od kilkunastu już dni wstajemy o 5.00. Jeszcze przed świtem pakujemy rzeczy do sakw i o 7.00 staramy się być w drodze. Wtedy też powietrze jest jeszcze w miarę przyjemne, wiejący lekko wiatr ochładza, głowa jest pełna ciekawych myśli i zadań na cały dzień. Słońce niby leniwie unosi się do góry, jednak z każdą godziną świeci coraz mocniej. Gdy wybija południe, tracimy siły, ochotę i motywację. Desperacko szukamy miejsca na południową przerwę. Przerwę, która trwa nawet cztery godziny.
Staliśmy na rozdrożu dróg pod znakiem, którego zapis nic nam nie mówił. Nieznany system kropek i kresek sprawił, że od dłuższej chwili zastanawialiśmy się, czy jechać w prawo, czy może jednak kontynuować jazdę prosto. Gdzieś pomiędzy tym naszym zamyśleniem, próbą ustalenia, co na tym znaku jest napisane, cichutko i bezszelestnie zza bramy wychyliła się opatulona w chustę kobieca postać. Pomachała nam na powitanie i przyjaźnie zaprosiła za bramę. Popatrzyliśmy na siebie i bez słowa ruszyliśmy w kierunku domu. Dochodziła 13.00, więc już co najmniej od godzinny powinniśmy byli odpoczywać.

Przyjęcie zaproszenia do irańskiego domu, to nie tylko wyrażenie zgody na wspólne wypicie herbaty, to raczej poddanie się całemu rytuałowi bycia dopieszczonym. Najpierw orzeźwiająca zimna woda, do tego arbuz prosto z lodówki. Wymiana uśmiechów i przenikliwe patrzenie sobie prosto w oczy. Niewiele więcej można zaoferować, niewiele więcej można też oczekiwać. Garść wspólnie znanych angielskich słów umożliwia jedynie wymianę grzecznościowych zwrotów. Polska, turyści, rower. Iran, bardzo dobrze, herbata, obiad. Rodzina, małżeństwo, dzieci nie ma. Do tego uprzejme kiwanie głowami i uśmiech. Dużo uśmiechu.
Zanim jednak poddałam się temu krótkiemu sennemu odpoczynkowi, zdołaliśmy ustalić, że za prysznic podziękujemy, że chętnie napijemy się jeszcze herbaty, a potem ruszymy dalej w drogę. Tylko że kiedy za mało słów, by stworzyć prawdziwą rozmowę, i gdy ciało w końcu przyjęło tak przyjemną siedzącą pozycję, oczy same się zamykają. Wtedy też nie ma już dyskusji. Gospodyni pokazuje drugi pokój, daje poduszkę i na znak snu kładzie sobie złożone pod policzkiem dłonie.

Gdyby nie ten brzęk garnków, talerzy i szklanek, pewnie zapadłabym w długi sen. Moja krótka drzemka wystarczyła jednak, by na podłodze znalazły się dwa rodzaje kurczaka - jeden z morelami, drugi z orzechami – do tego ryż, sałatka i melon. Pani Maryam zdecydowała, że zje z nami, ale jej syn Habib pościł. Jest ramadan, więc od świtu do zachodu słońca nie spożywa on żadnych pokarmów ani płynów.
Za taką dobroć, trzeba czymś się odwdzięczyć. Kiedy więc padły kolejne słowa: syn, wesele, wideo, nie mogłam odmówić. Kuba zajął moje miejsce w pokoju spania. Ja powędrowałam na piętro, by tam przed ekranem komputera spędzić 40 minut oglądając bawiącą się na weselu całą wieś. Odświętnie ubrane kobiety poruszające się w rytm głośnej muzyki. Gdzieś w oddali przyglądający się im mężczyźni. Znudzona młoda para siedziała na podwyższeniu niecierpliwie, tak jak ja, oczekując końca.

Kiedy po czterech wspólnie spędzonych godzinach przyszedł w końcu czas naszego wyjazdu, w domu zebrała się już cała rodzina. Ojciec, dwóch synów, znajomy, dzieci sąsiadów, a pomiędzy nimi wszystkim nadskakująca nam pani Maryam. Dla nich nie byliśmy turystami. Staliśmy się członkami większej rodziny, przyjaciółmi, których serdecznie ściska się na pożegnanie. Oni dla nas stali się natomiast symbolem Iranu. Kraju, którego międzynarodowy wizerunek jest zaprzeczeniem tego, jak wspaniali są jego mieszkańcy.
Komentarze

    wybierz kraj

    Wszystkie
    Austria
    Azerbejdżan
    Bułgaria
    Buty
    Chiny
    Chorwacja
    Czechy
    Gruzja
    Holandia
    Hongkong
    Iran
    Jemy
    Kirgistan
    Lubimy
    Niemcy
    Piszemy
    Polska
    Rumunia
    Serbia
    Słowacja
    Słowenia
    Szprychy
    Szyny
    Turcja
    Turkmenistan
    Uzbekistan
    Wegry
    Włochy

    RSS Feed

Kontakt
© 2012-2015 Bicycles' couple