"Cieszy się na myśl o tym, że jej ślub będzie zupełnie nie szablonowy: bez welonu i obrączek, bez weselnego przyjęcia. I bez intercyzy, oczywiście, ponieważ jedynym majątkiem jaki posiada młoda para, są dwa nowiutkie, błyszczące rowery: prezent któregoś z krewnych. Na tych rowerach (...) mają zamiar odbyć swą podróż poślubną."* (s. 160)
To nie będzie ckliwa historia miłosna, choć Maria Skłodowska i Piotr Curie kochali się bardzo. Nie będzie też ani słowa o polonie, radzie, ani nawet o promieniotwórczości. To będzie historia rowerowa. W książce pt."Maria Curie" młodsza córka Marii i Piotra Ewa ze szczegółami opisuje rowerowe wyprawy rodziców. "Od wsi do wsi i od miasteczka do miasteczka wędrując na swych rowerach, zwiedzają oni malownicze okolice Ile-de-France. Wzięli ze sobą jak najmniej ubrania – tylko najniezbędniejsze – i nie zrażają się prześladującym ich wciąż deszczem, bo mają wielkie gumowe peleryny. (...) Jeśli im przyjzdie chęć wędrować po skałach, gęstym lesie czy bezdrożu – zostawiają rowery i idą pieszo. Piotr uwielbia wieś a długie marsze w milczeniu są dla niego wprost konieczne, jednostajnym swym rytmem przyjając jego rozmyślaniom." (str. 162)
Z relacji córki oraz z listów Marii do rodziny i przyjaciół wyłania się obraz pary, która niezwykle ceniła sobie te rowerowe przejażdżki. 23 listopada 1895 w liście do brata Józefa, Maria pisze: "Jeździmy co kilka dni do Sceaux odwiedzać rodziców mego męża. Zresztą to nam w pracy nie przeszkadza; mamy tam na górze dwa pokoje, i mamy wszystko co nam potrzebne, tak że jesteśmy zupełnie jak u siebie i możemy tam łatwo robić wszystko, co się nie robi w laboratoryum. Kiedy jest pogoda, jeździmy do Sceaux na bicykletkach, tylko w chlapaninę wolimy kolej." (str. 172)
Kiedy w 1896 roku Maria zdaje egzamin nauczycielski, dzięki któremu będzie mogła podjąć pracę we francuskiej szkole, Piotr, by uczcić tę okazję, organizuje rowerową podróż. "I ten egzamin konkursowy, uprawniający do nauczania w szkołach średnich i seminarium, zdaje Maria z pierwszą lokatą. Piotr bez słowa obejmuje ją na tę wieść, pełen dumy. Wracają do domu – i w jednej chwili: do dzieła! Prędko pakuje się trochę najpotrzebniejszych rzeczy, sprawdza, czy rowery są w porządku. W drogę! Tym razem do Owernii – podróż 'badawcza'." (str. 173)
Również w swej "Autobiografii" Maria Skłodowska-Curie wspomina: "najmilszą naszą rozrywką po pracy w dusznym laboratorium były spacery bądź wycieczki na rowerach po okolicy. Mąż mój lubił przebywać na otwartym powietrzu. (...) Ja także kochałam wieś i owe wycieczki sprawiały mi taką samą przyjemność, odprężając przy tym umysł po pracy naukowej. (...) Podczas wakacji robiliśmy dalsze wyprawy na rowerach. Zwiedzaliśmy w ten sposób wiele miejscowości w Owernii i w Cevennach, a także nad morzem. Rozkoszowaliśmy się tymi całodziennymi jazdami; noclegi obieraliśmy w coraz to innym miejscu." (str. 29-30)
Nawet w czasie ciąży, której końcówka przypada na lipiec i sierpień nie rezygnują z podróżowania. "W początkach sierpnia Piotr przybywa wreszcie do Port-Blanc. Myli się jednak srodze, kto przypuszcza, że spędzi on tu z żoną resztę lata spokojnie, jak tego wymagałby jej stan (...). Broń Boże! Z lekkomyślnością szaleńców (czy raczej tylko uczonych!) małżonkowie wyruszają na rowerach do Brestu, bynajmniej nie skracając zwykłych swych dziennych etapów. Maria zapewnia, że się nie czuje zmęczona, a Piotr skwapliwie jej wierzy. Najwidoczniej wyrabia się w nim coś w rodzaju wiary, że jego żona jest istotą nadprzyrodzoną, do której nie stosują się normalne prawa rządzące normalnymi ludźmi... Tym razem jednakże zawodzi jej wytrzymałość. Maria, mimo gwałtownych protestów swej ambicji, musi przerwać podróż i powrócić do Paryża, gdzie dn. 12 września przychodzi na świat córka Irena." (str. 175-176)
Powiększenie się rodziny nie zaowocowało zmianą stylu życia, czego od Piotra i Marii oczekiwali niektórzy. Ewa Curie wspomina: "przez cały czas wakacyj wędrują, jak ongi, z miejsca na miejsce. Mogło się było zdawać, że 'ustatkują się' po przyjściu na świat Ireny i że odtąd będą spędzali lato na jakiejś spokojnej plaży wraz z dzieckiem. Ale skąd znowu! W ich mniemaniu odpoczynkiem nazywa się: w r.1898 przejechać na rowerze Sewenny, w dwa lata potem zwiedzić wybrzeże normandzkie od Hawru do Saint-Valery-sur-Somme, potem zaś jechać na wyspę Noirmoutiers. W r.1901 są w Pouldu, w 1902 – w Arromanches, w 1903 w Tréport, później w Saint-Trojean... (Weźcie mapę! bez mapy nie ma po co tych słów czytać!)." (str. 222)
Zdziwieni? My do pewnego stopnia tak, bo kto by pomyślał, że z taką łatwością przyjdzie nam utożsamienie się z pozazawodowym życiem noblistów. Te bliskie nam ideały traktujemy jako formę manifestu. Idzie wiosna, więc pary na rowery!
*pisownia oryginalna
Cytaty:
Curie Ewa, "Maria Curie", Warszawa 1948, Galster, Lauter i Rutkowski
Skłodowska-Curie Maria, "Autobiografia", Warszawa 1960, Państwowe Wydawnictwo Naukowe
Fotografia: Skłodowska-Curie Maria, "Autobiografia", Warszawa 1960, Państwowe Wydawnictwo Naukowe
Z relacji córki oraz z listów Marii do rodziny i przyjaciół wyłania się obraz pary, która niezwykle ceniła sobie te rowerowe przejażdżki. 23 listopada 1895 w liście do brata Józefa, Maria pisze: "Jeździmy co kilka dni do Sceaux odwiedzać rodziców mego męża. Zresztą to nam w pracy nie przeszkadza; mamy tam na górze dwa pokoje, i mamy wszystko co nam potrzebne, tak że jesteśmy zupełnie jak u siebie i możemy tam łatwo robić wszystko, co się nie robi w laboratoryum. Kiedy jest pogoda, jeździmy do Sceaux na bicykletkach, tylko w chlapaninę wolimy kolej." (str. 172)
Kiedy w 1896 roku Maria zdaje egzamin nauczycielski, dzięki któremu będzie mogła podjąć pracę we francuskiej szkole, Piotr, by uczcić tę okazję, organizuje rowerową podróż. "I ten egzamin konkursowy, uprawniający do nauczania w szkołach średnich i seminarium, zdaje Maria z pierwszą lokatą. Piotr bez słowa obejmuje ją na tę wieść, pełen dumy. Wracają do domu – i w jednej chwili: do dzieła! Prędko pakuje się trochę najpotrzebniejszych rzeczy, sprawdza, czy rowery są w porządku. W drogę! Tym razem do Owernii – podróż 'badawcza'." (str. 173)
Również w swej "Autobiografii" Maria Skłodowska-Curie wspomina: "najmilszą naszą rozrywką po pracy w dusznym laboratorium były spacery bądź wycieczki na rowerach po okolicy. Mąż mój lubił przebywać na otwartym powietrzu. (...) Ja także kochałam wieś i owe wycieczki sprawiały mi taką samą przyjemność, odprężając przy tym umysł po pracy naukowej. (...) Podczas wakacji robiliśmy dalsze wyprawy na rowerach. Zwiedzaliśmy w ten sposób wiele miejscowości w Owernii i w Cevennach, a także nad morzem. Rozkoszowaliśmy się tymi całodziennymi jazdami; noclegi obieraliśmy w coraz to innym miejscu." (str. 29-30)
Nawet w czasie ciąży, której końcówka przypada na lipiec i sierpień nie rezygnują z podróżowania. "W początkach sierpnia Piotr przybywa wreszcie do Port-Blanc. Myli się jednak srodze, kto przypuszcza, że spędzi on tu z żoną resztę lata spokojnie, jak tego wymagałby jej stan (...). Broń Boże! Z lekkomyślnością szaleńców (czy raczej tylko uczonych!) małżonkowie wyruszają na rowerach do Brestu, bynajmniej nie skracając zwykłych swych dziennych etapów. Maria zapewnia, że się nie czuje zmęczona, a Piotr skwapliwie jej wierzy. Najwidoczniej wyrabia się w nim coś w rodzaju wiary, że jego żona jest istotą nadprzyrodzoną, do której nie stosują się normalne prawa rządzące normalnymi ludźmi... Tym razem jednakże zawodzi jej wytrzymałość. Maria, mimo gwałtownych protestów swej ambicji, musi przerwać podróż i powrócić do Paryża, gdzie dn. 12 września przychodzi na świat córka Irena." (str. 175-176)
Powiększenie się rodziny nie zaowocowało zmianą stylu życia, czego od Piotra i Marii oczekiwali niektórzy. Ewa Curie wspomina: "przez cały czas wakacyj wędrują, jak ongi, z miejsca na miejsce. Mogło się było zdawać, że 'ustatkują się' po przyjściu na świat Ireny i że odtąd będą spędzali lato na jakiejś spokojnej plaży wraz z dzieckiem. Ale skąd znowu! W ich mniemaniu odpoczynkiem nazywa się: w r.1898 przejechać na rowerze Sewenny, w dwa lata potem zwiedzić wybrzeże normandzkie od Hawru do Saint-Valery-sur-Somme, potem zaś jechać na wyspę Noirmoutiers. W r.1901 są w Pouldu, w 1902 – w Arromanches, w 1903 w Tréport, później w Saint-Trojean... (Weźcie mapę! bez mapy nie ma po co tych słów czytać!)." (str. 222)
Zdziwieni? My do pewnego stopnia tak, bo kto by pomyślał, że z taką łatwością przyjdzie nam utożsamienie się z pozazawodowym życiem noblistów. Te bliskie nam ideały traktujemy jako formę manifestu. Idzie wiosna, więc pary na rowery!
*pisownia oryginalna
Cytaty:
Curie Ewa, "Maria Curie", Warszawa 1948, Galster, Lauter i Rutkowski
Skłodowska-Curie Maria, "Autobiografia", Warszawa 1960, Państwowe Wydawnictwo Naukowe
Fotografia: Skłodowska-Curie Maria, "Autobiografia", Warszawa 1960, Państwowe Wydawnictwo Naukowe