Bicycles' couple
  • Blog
  • O nas
  • Kontakt

Pod osłoną nocy

20/6/2013

Komentarze

 
Obraz
Miska za miską lądują na mnie litry wody. Ciepłej, przyjemnej. Po kilkunastu minutach spędzonych w saunie, leżenie na  przypominającym katafalk, zimnym, marmurowym łóżku (göbek taşı) daje ochłodę i zapewnia komfort. Wypity przed chwilą jogurt rozpływa się po całym ciele, które jeszcze nie zdążyło nacieszyć się tym mlecznym smakiem, a już poddawane jest zupełnie innej formie przyjemności.
Przepasana w pasie kawałkiem bawełny (peştamal) bez protestów poddaję się namydlaniu i szorowaniu pleców, rąk i nóg. Dopiero później zobaczę (kiedy tego samego będzie doświadczał Kuba), ile brudu zgromadziło się w naszych ciałach. Sauna skutecznie to wszystko usuwa, a teraz szorstka szmatka (kese) w sprawnych rękach pracownika łaźni dokonuje ostatecznego oczyszczenia.

Trafiliśmy tu za sprawą internetowego przypadku. Szukaliśmy noclegu w Trabzon i na nasze zapytanie pozytywnie odpowiedział Alp - właściciel tureckiej łaźni (hamam). Od razu zaznaczył, że niestety nie będzie miał dla nas zbyt dużo czasu, ale jeśli nam to nie przeszkadza, to chętnie zaopiekują się nami jego współpracownicy.

Tymczasem temu myciu, które właśnie się dokonuje, towarzyszy delikatny masaż. Od czubków palców u rąk, przez szyję, plecy, aż po stopy. Nie otwieram oczu, ponieważ leżę okryta warstwą piany. Co jakiś czas kolejna miska wody oczyszcza całe ciało definitywnie pozbywając je brudu i nadmiaru mydła. Zdecydowanie nikt mnie tak nie szorował od czasów dzieciństwa.
Pracownik łaźni dziwi się szczerze na widok moich wypracowanych mięśni i dość specyficznej rowerowej opalenizny. W końcu okrywa mnie całą dodatkową warstwą materiału, każe usiąść i spuszcza w dół moją głowę, na którą bez ostrzeżenia wylewa kubeł ciepłej wody. To bynajmniej nie jest fryzjerskie mycie. Czuję się raczej jak kilkulatek, któremu mama szoruje głowę. Niby łagodnie, ale jego ruchy są zdecydowane. Trzeba się poddać i cierpliwie poczekać na zakończenie całego rytuału.

Kiedy jesteśmy już dostatecznie czyści, oddajemy przemoczone chusty i dopiero w suchych opuszczamy pomieszczenia łaźni. Opatuleni ręcznikami zasiadamy na kanapach (soğukluk), bo to czas na odpoczynek. Korzystamy z tej przyjemności i jeszcze długo wsłuchujemy się w panującą tutaj przyjemną ciszę.
Jest 2 w nocy, pracownicy powoli kończą codzienne sprzątanie, by przygotować się na ponowne otwarcie o 6.00. Dziś śpimy na piętrze w jednym z pokoików, które w ciągu dnia pełnią rolę przebieralni. Pachnie tu mydłem i świeżym praniem. Z samego rana niemalże niepostrzeżenie będę musiała opuścić hamam. To męska łaźnia i kobiety nie mają tu wstępu. Jedynie pod osłoną nocy mogę przez chwilę poobserwować fragment tego niedostępnego dla mnie za dnia świata.
Komentarze

    wybierz kraj

    Wszystkie
    Austria
    Azerbejdżan
    Bułgaria
    Buty
    Chiny
    Chorwacja
    Czechy
    Gruzja
    Holandia
    Hongkong
    Iran
    Jemy
    Kirgistan
    Lubimy
    Niemcy
    Piszemy
    Polska
    Rumunia
    Serbia
    Słowacja
    Słowenia
    Szprychy
    Szyny
    Turcja
    Turkmenistan
    Uzbekistan
    Wegry
    Włochy

    RSS Feed

Kontakt
© 2012-2015 Bicycles' couple