Prawie 300 hektarów niezabudowanego terenu w samym sercu miasta. Otwarta, dająca poczucie wolności przestrzeń. Bezpłatny wstęp i nieograniczone możliwości dla wszystkich tych, którzy chcą spędzić czas na świeżym powietrzu bez konieczności opuszczania metropolii. To miejsce jest wyjątkowe, ważne i przede wszystkim unikatowe. Czy pozostanie takim nadal? W niedzielnym referendum Berlińczycy* zadecydują, co dalej stanie się z lotniskiem Tempelhof.
Port lotniczy wybudowany został w latach 1936-1939. Miał być częścią Germanii – wymarzonej przez Hitlera "stolicy świata". Nazistowskie plany legły w gruzach w wyniku drugiej wojny światowej, ale zaledwie 3 lata później, w trakcie sowieckiej blokady zachodnich sektorów Berlina (1948-49) lotnisko stało się nadzieją mieszkańców i symbolem tzw. mostu powietrznego. To między innymi tutaj lądowały samoloty zaopatrujące Berlińczyków we wszelkie dobra – począwszy od mąki, na węglu kończąc. Do października 2008 roku port obsługiwał ruch pasażerski, a od 8 maja 2010 roku obszar udostępniono mieszkańcom. Przychodzą tu wszyscy, którzy chcą pobiegać, pojeździć na rolkach, albo na rowerze. Tu swoje miejsce mają miłośnicy grillowania, puszczania latawców i ci, którzy marzą o bezczynnym leżeniu na trawie. Psom wydzielono teren zieleni, powstały boiska do koszykówki, baseballu i softballu.
My Polacy, też mamy swoją ciekawą historię związaną z lotniskiem Tempelhof. W latach 80-tych XX wieku dość częste były porwania samolotów LOT-u do Berlina Zachodniego. Wtedy też żartem stało się rozwijanie skrótu LOT jako: Linie Okęcie-Tempelhof, Landing On Tempelhof , albo Landet Oft in Tempelhof. O tych porwaniach i o lądowaniu w Berlinie Zachodnim w piosence pt. "Tempelhof" śpiewał też Maciej Zembaty.
Dla dzisiejszych władz Berlina teren byłego lotniska jest smacznym kąskiem. Część tego obszaru przeznaczyć chcą pod budowę osiedli mieszkalnych, bo tych w mieście wciąż brakuje. Władze planują też stworzyć nową bibliotekę, w której miałoby się znaleźć wszystko to (od książek po muzykę), co kiedykolwiek w Berlinie wydano, do tego szkoły i zespół budynków biurowych.
Jednak raz oddany mieszkańcom teren nie tak łatwo odzyskać. Każdy, kto spróbował rozpędzić się na rowerze na dwukilometrowym pasie startowym (!), stanie w obronie tego miejsca i sprzeciwiał się będzie zabudowie Tempelhofu. Władze mają przeciwko sobie jeszcze jeden trudny do obalenia argument. Teren jest de facto ogromną łąką, która stała się domem dla wielu gatunków roślin i zwierząt w tym drapieżnych i chronionych ptaków. - Co się stanie z nimi stanie? - pytają nie tylko ekolodzy, ale również co bardziej wrażliwi mieszkańcy.
Jednak raz oddany mieszkańcom teren nie tak łatwo odzyskać. Każdy, kto spróbował rozpędzić się na rowerze na dwukilometrowym pasie startowym (!), stanie w obronie tego miejsca i sprzeciwiał się będzie zabudowie Tempelhofu. Władze mają przeciwko sobie jeszcze jeden trudny do obalenia argument. Teren jest de facto ogromną łąką, która stała się domem dla wielu gatunków roślin i zwierząt w tym drapieżnych i chronionych ptaków. - Co się stanie z nimi stanie? - pytają nie tylko ekolodzy, ale również co bardziej wrażliwi mieszkańcy.
25 maja wraz z wyborami do Europarlamentu odbędzie się referendum w sprawie Tempelhofu. Niestety do głosowania dopuszczeni są tylko mieszkańcy Berlina, którzy posiadają paszport niemiecki. Obywatele UE mogą w Niemczech głosować w wyborach lokalnych i eurowyborach (inne nacje nie mają w ogóle prawa głosu). Tymczasem referendum organizowane jest na szczeblu kraju związkowego. Wyklucza to tym samym ponad 480 000 mieszkańców miasta przed oddaniem głosu. Przeciwko temu zorganizowano w Berlinie akcję "Wahlrecht für Alle” („Prawo do głosowania dla wszystkich”), bo jak twierdzą inicjatorzy imprezy "wszystkie głosy są tak samo ważne" i "każdy mieszkaniec miasta powinien mieć prawo wypowiedzenia się w tak ważnej sprawie".
To, jaki los czeka Tempelhof, okaże się już w najbliższym tygodniu. Mamy nadzieję, że ci którzy mogą i pójdą dziś oddać swój głos, wezmą pod uwagę nie tylko rachunek ekonomiczny, ale również wyjątkowość tego terenu, który sprawia, że Berlin nadal jest jedyną w swoim rodzaju metropolią.